sobota, 16 lutego 2013

Perełki i Kfiatki z sesji - czyli RPG na wesoło (Karnawał Blogowy #40 – HUMOR)




Gildia Fantasy bierze udział w 40 edycji konkursu Karnawał Blogowy. Tym razem na celownik konkursowy Tomasza Kuczy poszedł humor w sesjach RPG.





Zadanie na dziś:
  • Cel: Napisanie na swoim blogu artykułu o humorze w grach fabularnych
  • Czas: od 1 do (po drobnych zmianach) 28 lutego 2013, do godziny 23:00
Cóż Challenge Accepted, jak mawiają.



Swoją powiastkę o humorze zawartym w pamiętnej sesji zacznę od którtkiego wprowadzenia w zmienioną mechanikę. Mowa o systemie Warhammer Fantasy Role Playing Game (II ed.), dalej skrótowo zwaną WFRP. Podstawową modyfikacją odn. zasad była zmiana systemu nagradzania graczy za wcielenie się w rolę. W oryginale (tłumaczenie dla nie-geeków) wyglądało to tak, że stosownie do tego jak dobrze utożsamiał się gracz ze swoją postacią dostawał określoną liczbę punktów doświadczenia. Modyfikacja autorska polegała na tym, że wyrażoną bezwzględnie liczbę 'ekspa' zamieniliśmy na mnożnik, który modyfikował zdobyte standardowymi metodami doświadczenie, ktore naliczane było na koniec sesji (mnożnik wynosił od 50-150%). To motywowało graczy do właściwego odtwarzania o czym zaraz.

Ideą owej pamiętnej sesji było znane wielu powiedzenie 'od zera do bohatera'. Każdy z graczy zaczynał więc jako chłop bądź hiena cmentarna, a co bardziej burżujscy i paniczowscy jako zielarz czy cyrulik. Tak rysowała się część 'od zera'. Część ' do bohatera'  pozostawała w odległych planach. I tak wioskowy zielarz chciał zostać arcymagiem, chłop rycerzem, a hiena wysoko postawionym kapłanem. 

Początki przygody były niezwykle zabawne, gdyż dobrze zmotywowani gracze odtwarzali swoje postacie naprawdę wiarygodnie. Na porządku dziennym więc leciały teksty:

Zaciukałem krwiożyrczego nitopyrza (wiecie gawiedzi ni to pyrz, ni to Sigmar wie co, niech więc będzie, że nitopyrz), który się pono w wąpierza, albo parchy na dupsku przemienia. Ale najlypsze to jest to że ja go zaciukałem zimniokami.

I tym podobne standartowe kfiatki z sesji. Śmiechy śmichy i hichy były przednie, ale no cóż wszystko na dłuższą metę staje się codziennością i już nawet przytaczanie historii zabezpieczeń z koziego jelita nie pomagało (nie odtworzę teraz sesyjnej przeróbki, ale była to wariacja tegoż dowcipu: W 1272 r. Arabowie wynaleźli prezerwatywę, używając do tego celu koziego jelita. W 1873 Brytyjczycy udoskonalili ten pomysł, wyciągając najpierw jelito z kozy...)

Minęło parę kampanii, parę leveli wskoczyło i tak postacie na kartach przygód, których nie sposób byłoby tu opisać doczłapali się za łaskawym przyzwoleniem MG do poziomu bohatyraMieliśmy więc wspomnianych wcześniej, wpływowego kapłana (dotkniętego spaczeniem chaosu) arcymaga (piromana) i zabójcę trolli (ten ostatni zmienił swoje życiowe powołanie - wcześniej chciał byc rycerzem).

I tu znów wrócimy do owego przelicznika. Gracze jak to gracze lubili na MG popsioczyć (wiadomo żle życzą i/lub narzekają wszyscy - pracownicy na szefa, żony na mężów, gracze WoW'a na Blizzarda to i moi gracze na mnie - a czemu by nie ;). Zauważyli dosyć szybko, że zdaża się, że zostaną obdarzeni nie raz nie dwa zaniżeniem o połowę, a zawyżeniem o maksymalne 50% ani razu. Wszystkie bezcelowe dyskusje uciąłem w tym momencie zdawkowym 'Widocznie czegoś mi brakowało'. Długo myśleli czego, aż wymyślili. I tu taki patriotyczny truizm, ale nigdy nie zapominaj o swoim pochodzeniu. Każdy z graczy wraz z rozwojem swojej postaci stawał się coraz bardziej nobliwym i dystyngowanymi milordem, a zapominał o chłopskiej ogładzie - nitopyrzach, pierdach pijanego krasnoluda i innych tym podobnym swoiskch powiedzeniach.

Cała gra skończyła się niedługo po odkryciu, czego MG brakowało. Jak to zazwyczaj bywa upadła wraz z wykruszeniem się ekipy, ale mimo wszystko poparzygadło (jak dotkniesz poparzy jak wypijesz, no ten teges...) jako zielarskie panaceum, czy bohatyr - pogromca krwiożyrczych nitopyrzy i diabołów są kfiatkami wartymi zapamiętania. Zwłaszcza, że był to jedyny znany mi przypadek, gdy tak prostacki humor, był nieodzownym elementem tożsamości postaci, a nie wyrazem znudzenia graczy. 

Obrazek z nagłówka to przerobiona przeze mnie okładka podręcznika do WFRP.


2 komentarze:

  1. Hmmm..., ale to czego w końcu MG brakowało?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro nie wynika to dostatecznie jasno z treści wpisu to dopowiem w komentarzu. Odpowiedniego języka, w końcu nie tak łatwo pozbyć się pewnych naleciałości ;).

      Usuń