Adriano Kuc zarzucił
temat na okrągłą, rocznicową, pięćdziesiątą edycję Karnawału
Blogowego. Tym razem na celowniku blogerów jest temat dość
nietypowy. Mowa bowiem o publicystyce około RPG'owej.
W propozycji tematu padło
kilka pytań. Zasadniczo moją uwagę zwróciło w sposób szczególny
tylko jedno? Czy po coś komuś taka publicystyka jest potrzebna.
Otóż po pierwsze sama
popularność KB w polskiej blogosferze, jak i w tej
zachodnioeuropejskiej świadczy, że taka publicystyka jest poczytna.
Wpasowuje się też w zjawisko recyklingu kulturowego. Odzyskujemy
niejako elementy istniejących instytucji kulturowych i tworzymy z
nich nową jakość. Bazując na aspektach gier fabularnych sensu
stricto (czyli tego jak postrzega je osoba niewtajemniczona) –
sesji, kostek, książek, kart postaci itp. wchodzimy na poziom
bardziej ogólny. Refleksje nie są zatem tylko poradnikami
prowadzenia sesji, czy jakimiś innymi bardzo konkretnymi materiałami
(przychodzi mi tu na myśl np. opis potwora, czy magicznej broni).
Wzbijają się na bardziej holistyczny poziom, na którym mówimy już
ogólnie o społeczności RPGowców.
Tak odzyskana kultura ma
swoją specyfikę. Po pierwsze zakrawa o różne pokrewne dziedziny.
Historia, psychologia, dziennikarstwo, literatura to tylko wybrane z
nich. Po drugie jest pisana innym językiem. W moim odczuciu bardziej
przystępnym dla zwykłego człowieka (tego tzw
„niewtajemniczonego”). Wreszcie ta kultura stanowi pole
kreatywnej dyskusji. Sprzyja temu forma w jakiej jest tworzona. Każdy
pod tekstem może wyrazić swoją opinię w postaci komentarza. Stąd
też jej kolejna cecha – płynność. Kształt tej publicystyki nie
jest określony. Zmienia się w czasie, wchłaniając osobiste style
osób ją tworzących i odbierających. Można by ją przyrównać do
jakiegoś maga, który łączy ze sobą różne istoty tworząc
hybrydę. W tym chyba jej największy urok – że każdy pojmuje ją
na swój sposób, rzeźbi i modyfikuje, ciągle dążąc do jakiegoś
określonego, ale nieznanego celu.
Drugim pytaniem było o
czym ta publicystyka ma być?
Niektórzy powiedzą, że
zasób tematów się wyczerpał. Przecież jak śpiewała Maryla
Rodowicz to już było i nie wróci więcej. Prawda,, nie ma sensu
wracać do oklepanych tematów, które już były. Zmieniają się
jednak gracze (można chyba już mówić o pokoleniach graczy, bowiem
są gracze, którzy zaczynali przygodę z RPGami kiedy mnie nie było
jeszcze na świecie, a mam wiosen dwadzieścia dwie), zmieniają się
systemy (stare mają swoje nowe edycje, mnożą się nowe, w tym
autorskie), zmieniają się technologie używane w grach. Słowem
pantha rei, jak mawiali filozofowie. Całość miesza się w tyglu, z
którego nie raz, nie dwa wylatują w wybuchowej atmosferze twory
nowatorskie i zaskakujące oryginalnością. Podróż między planami
publicystycznych wizji tematyki póki co nie ma swojego końca.
Pozostaje więc chyba
zadać ostatnie pytanie (ode mnie) quo vadis publicystyko?
W moim odczuciu
publicystyka zmierza przede wszystkim ku samodoskonaleniu. Oprócz
tego pozwala w ciekawy sposób przyjrzeć się dynamicznej
społeczności RPGowych maniaków od innej strony niż z punktu
widzenia uczestnika pojedynczych sesji. Pozwala porównać własne
doświadczenia z innymi, często w dość krytyczny sposób.
Wreszcie na koniec jest
ona źródłem rozrywki, oderwania się od codzienności. Zmusza też
do myślenia i refleksji nad postrzeganiem rzeczywistości. Jest więc
dobrą alternatywą dla medialnej papki, jaką często jesteśmy
karmieni. I to alternatywą przyjemną.
Obrazek nagłówka podkradłem Scottowi Gustaffsonowi ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz