Jednym z tematów, który
mnie pasjonuje, a którym także chciałbym się podzielić w ramach
swojego bloga jest warzenie piwa. Mam już na koncie co najmniej
kilkadziesiąt litrów uwarzonego piwa wspólnie z trzema kumplami:
Rafałem, Karolem i Adrianem. Tekst ten to taki mikro esej dotyczący
tej tematyki. Nie jest to bowiem ani dokładna instrukcja ani też
wielce naukowa rozprawa.
UWAGA: Wpis przeznaczony
jest wyłącznie dla osób pełnoletnich!
Proces warzenia piwa
metodą amatorską zaczyna się na etapie wyboru kitu. Jest
zapuszkowany w naprawdę dużą puszkę żel, który stanowi podstawę
do warzenia piwa. Przechodząc na bardziej precyzyjny opis jest to
ekstrakt powstały w procesie gotowania chmielu i jęczmienia.
Konsystencją, i kolorem przypomina trochę miód gryczany. Smakuje i
pachnie jak razowe pieczywo.
Wybór ten jest niezwykle
ważny. Wpływa w sposób znaczący na to co otrzymamy jako produkt
końcowy. Rozbijając to na czynniki pierwsze to odpowiada on za
wszystkie parametry gotowego piwa: kolor, smak (w tym poziom
gorzkości i posmak jaki pozostaje w ustach i gardle po wypiciu), zapach, zawartość gazu. Określa także czas
powstawania gotowego wyrobu, a także ilość gotowego produktu i moc (zawartość
alkoholu) jaka się wytworzy. Polecam
eksperymentować z różnymi rodzajami piwa. Pozwala to po pierwsze
odkryć feerię smaków jakie oferuje sobą ten złocisty (choć nie
zawsze!) trunek, po drugie pozwala świadomie wybrać swój ulubiony
rodzaj. Oferta jest naprawdę bogata więc jest w czym wybierać.
Coby się jednak dalej milej czytało łap całkiem miły dla ucha kawałek, pasujący klimatem do warzenia piwa ;).
Gdy już wybierzemy
stosowny kit należy przejść do części samego warzenie. Proces
zaczynamy od przegotowania zawartości puszki (bez otwierania).
Dzięki temu nachmielona brzeczka (ekstrakt, o którym wspomniałem
wcześniej) przyjmie prawdziwie płynną konsystencję. Następnie
należy ją rozrobić z bardzo czystą wodą. Osobiście stosujemy
wodę oligoceńską, którą własnymi rękoma przynosimy ze studni
miejskiej. Następnie należy dodać 'pożywkę dla drożdży'. Może
to być dowolny cukier (początkującym polecamy glukozę), miód lub
suchy ekstrakt słodowy. Powstały roztwór należy schłodzić do
temperatury mniej więcej pokojowej.
Właściwa temperatura to
kwestia bardzo ważna. Jeśli roztwór będzie zbyt gorący drożdże
po dodaniu zginą i co za tym idzie nie wytworzą alkoholu. Jeśli
zaś będzie zbyt zimny, warunki uniemożliwią im rozmnażanie się
i alkohol także nie powstanie. Uzyskaniu właściwej temperatury
jest rozpuszczenie kitu w niewielkiej ilości podgrzanej wody
(łatwiejsza rozpuszczalność) i dopełnienia chłodną wodą ze
studni. Dodajemy rozpuszczone w letniej wodzie drożdże piwne (zazwyczaj dołączone są do puszki).
Następnie rozpoczyna się
pierwszy etap fermentacji. Trwa on aż do czasu gdy drożdże
przestaną pracować. Objawia się to przede wszystkim tym, że
przestaje się wydobywać ze zbiornika dwutlenek węgla (a
charakterystyczna rurka z wodą przestaje bulgotać). Piwo daje nam
wówczas sygnał, że czas przejść do drugiego etapu warzenia.
Etap ten jest ostatnim
(nie licząc konsumpcji), w którym trzeba coś zrobić. Jednocześnie
jest on najbardziej
wymagający jeśli chodzi o ilość czasu i
pracy, którą trzeba poświęcić. Najpierw należy wyczyścić
uprzednio zebrane butelki. By były w pełni sterylne (pozbawione
przede wszystkim bakterii i sporów grzybów) stosuje się środek
chemiczny zwany pirosiarczynem potasu. Jestę chemikię co nie ;).
Tak wyszykowane butelki należy wypłukać (dokładnie!), no chyba że
chcecie się zamienić w toksyczną hybrydę człowieka i
pirosiarczynu potasu. Następnie do każdej butelki wsypujemy trochę
cukru (~4g). Pozwoli to na wytworzenie się odpowiedniego ciśnienia
wewnątrz butelki. Jest to konieczne, żeby piwo było smaczne, ba
wręcz pijalne. Jeśli nasypiemy cukru za mało piwo będzie
odgazowane (fuj), jeśli za dużo piwo będzie samo wylewało się z
butelki, przyjmując że wcześniej jej nie rozsadzi.Tymczasem czas chyba na kolejną porcje piwnej muzyki ;)
Do tak przygotowanych
butelek możemy wreszcie zlać piwny półprodukt z fermentora. Gdy
ów żmudny proces dobiegnie końca każdą butelkę należy
zakapslować, a co bardziej dokładni mogą jeszcze nakleić etykiety
(zawierające: informacje o rodzaju piwa, dacie powstania, oraz o ewentualnych eksperymentach i
in.). Tak przygotowane piwo fermentuje w procesie drugiej fermentacji
jeszcze 4 tygodnie. A potem możemy się już cieszyć własnoręcznie
wytworzonym piwem. Smacznego!
Czym dla mnie jest
warzenie piwa?
Po pierwsze jest to
podróż w czasie. Przenosimy się do dawnych browarów, i robimy to
metodami, które były stosowane przez ponad tysiąc lat (o tym czym
rożni się takie dawne piwo od tego kupowanego w sklepie dziś
jeszcze kiedyś napiszę). Jest więc to lekcja żywej historii,
której doświadczamy własnymi rękoma.
Po drugie jest to podróż
do piwnych rejonów świata. Czechy, Irlandia, Niemcy, Meksyk to
tylko wybrane kraje, które już miałem okazję odwiedzić.
Po trzecie jest to okazja
do spotkania ze znajomymi w kreatywny sposób. Pozwala oderwać się
od monotonii imprez, posiadówek, domówek, klubów i wspólnego
zrobienia czego całkiem innego. Do tego dostarcza masy wiedzy, którą
można opowiadać przy każdym piciu piwa. Ludzie słuchają z
zaciekawieniem. Serio!
Po czwarte jest to tez
okazja do sprawdzenia własnych talentów kulinarnych. No hej w końcu
wodę też można przypalić!
W reszcie jest to czysta
przyjemność, którą na dodatek wieńczy butelka schłodzonego
piwa, które ma smak tak wyjątkowy, że nie sposób się oprzeć.
Czy można chcieć czegoś więcej?
Aż chce się wyjąć butelkę piwa i wypić je. Twoje zdrowie!
OdpowiedzUsuńA dziękuję bardzo!
UsuńTo kiedy pijem? ;p
OdpowiedzUsuńA kto pyta :)?
UsuńTa o ciele nagim i ponętnym ;)
UsuńTak, wodę mozna przypalić nawet w czajniku elektrycznym ( nie powiem, że nie próbowałam ^^ ) A co do piweczka, to wysłałabyś coś do degustacji, a nie smaka robisz :P
OdpowiedzUsuńVill
...
Za krótki termin ważności. Przyjedź do Polski kiedyś to się napijemy ;)!
Usuń