piątek, 8 marca 2013

Gdy wzywają nas daleko poza Mglistych Gór sczyty do głębin lochów i prastarych jaskiń skarby, czyli spóźniona powiastka o hobbicie (#1)!



Tak się jakoś złożyło, że dopiero kilka dni temu obejrzałem Hobbita. Po części winny temu jest powrót do kraju ze studenckiej wymiany, a po części początek semestru. Jest to niewątpliwie filmowe wydarzenie 2012 roku w sferze filmów fantasy i zapewne długo nie pojawi się równie epicka produkcja. Dziś chciałbym więc podsumować (mimo sporego spóźnienia) cały film.

1. Film per se


Hobbit jako film, przypadł mi do gustu. Z racji tego, że film ma dokładniego tego samego reżysera co Władca Pierścieni, a książki, na podstawie których powstały oba filmy napisał ten sam autor (J. R. R. Tolkien), porównań nie da się uniknąć. Chciałbym jednak zaznaczyć, że nie nastawiałem się na remake władcy pierścieni. Hobbit, czy to jako książka, czy też jako film jest czymś innym niż Władca Pierścieni. Jasne, istnieją pewne podobieństwa, ale nie nazywajmy wrony krukiem!

Jak już wspomniałem film dobrze oddaje książkowe realia i wpasowywuje się w moje wyobrażenie Tolkienowskiego świata, jakie stworzyłem podczas lektury książek. Fajnie, że mając lat 21 mogę znów powrócić do tego, co fascynowało mnie już około roku 1998, może 1999, choć w nieco innej odsłonie (mówię oczywiście o wersji książkowej).

Niezbyt podoba mi się jednak sztuczne wydłużanie całej opowieści do poziomu trylogii. O ile w przypadku Władcy Pierścieni było to zasadne (w końcu sam autor podzielił historię na trzy tomy), o tyle w przypadku o wiele krótszego Hobbita wieje to chęcią zwiększenia zysków. Sytuację ratują troche poszerzenia fabularne wprowadzone w filmie. Nowe wątki są jednak nieznaczne a historia w nich zawarta ma znaczenie conajmniej drugorzędne.


Ocena cząstkowa: 7/10

2. Muzyka

W czasie gdy oglądałem trailery filmu sądziłem, że ta sekcja recenzji będzie jednoznacznie pozytywna. Utwór The Misty Mountain Cold niezaprzeczalnie był argumentem przemawiającym za pozytywną oceną soundtracku filmowego. Całkowitą klapą w moim odczuciu było jednak wykorzystanie muzyki z Władcy Pierścieni. Nie żebym jej nie lubil, co to to nie, ale ludzie już pisałem, że TO NIE JEST WŁADCA PIERŚCIENI. Ciekawostką, jeżeli chodzi o ten soundtrack jest to, że zazwyczaj stoi on w sprzeczności z ogólną opinią o filmie. Tym, którym film się podobał (patrz ja) soundtrack był solą w oku. Dla tych, którzy oceniają film mniej pozytywnie, soundtrack najczęściej jest tym co 'ten film ratuje'. Tak czy siak za muzykę film nie dostanie wysokich not.



Ocena cząstkowa: 5/10


3. Obsada, efekty specjalne i inne

Obsada filmu była właściwa. Nie będę się tu rozwodził nad walorami tego, że Richard Armitage grał rolę Thorina Dębowej Tarczy, a Graham McTavish postać Dwalina. Podobnie rzecz ma się z obsadą nieaktorską. Peter Jackson jako reżyser - właściwy wybór. Nie ma tu nic więcej do dodawania. Wspomnę natomiast o dwóch aspektach efektów specjalnych:
  1. Trochę za dużo - czasami czułem się przytłoczony mocą Gandalfa. Jasne, pierścień z ognia - fajna sprawa, ale tu było tej magii aż za dużo.
  2. Tę drobną niedogodność z punktu pierwszego rekompensuje w pełni postać Golluma. W pełni stworzona przez efekty komputerowej animacji jest absolutnie przykładem tego co na zachodzie nazywa się mastepiece. 
Ocena cząstkowa: 10/10
4. Podsumowanie
Film zdecydowanie warto obejrzeć. Choć nie jest konkurencją dla Władcy Pierścieni, wciąż plasuje się w czołówce najlepszych filmów fantasy. Cechują go epickość i rozmach. Zdecydowanie warto. Ocena końcowa:



8,5/10



A obrazek z nagłówka pobrałem stąd :)!

2 komentarze:

  1. W sumie mam bardzo podobne odczucia do Twoich, nie podobało mi się to wydłużanie opowieści na siłę - moim zdaniem było to az nazbyt widoczne , ciągle z "patelni w ogień ". Muzyka - dla mnie rozczarowanie i o ile z Władcy uwielbiam - to jest przecież Hobbit i zasługuje na własny motyw .Piosenka natomiast bardzo udana-i to ona moim zdaniem ratuje muzyczny całokształt . Przywiązuję duża wagę do muzyki w filmie i mam nadzieję że w kolejnych częściach skoro juz je mają w planach , nadrobią ta muzyczną wpadkę.
    Do obsady nie mam zastrzeżeń :)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. I znów potwierdzasz moją tezę że ocena filmu jest dokładnei odwrotna do oceny soundtrack'u. Ja również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń