Od ostatniego wpisu opatrzonego tym tytułem i tym nagłówkiem nie minął nawet miesiąc. Po raz kolejny Lindsey Stirling była w Polsce! I tym razem byłem tam osobiście! Mam z nią nawet zdjęcie, które w przeciągu kilku dni pojawi się na blogu w dziale O mnie.
Po raz kolejny Lindsey udowodniła, że jest bliżej swoich fanów niż większość światowej sławy wykonawców. Po raz kolejny wyszła do ludzi z uśmiechem na twarzy i rozdawała autografy i robiła zdjęcia z każdym kto w ten mroźny poranek był gotów pojawić się pod siedzibą Dzień Dobry TVN.
A wszystko zaczęło się od telefonu od znanej już skąd inąd Marty... W przeciągu 40 minut od wstania z łóżka byłem na rogu Marszałkowskiej i Hożej. Temperatura grubo poniżej zera ja w letniej kurtce, bez czapki i bez rękawiczek, ale co tam dla Lindsey warto! Zdjęcie mam, z innymi fanami się spotkałem (swoją drogą w dyskusji przewijał się motyw jakiegoś bardziej zorganizowanego spotkania - jak najbardziej za!) - dzień należy zaliczyć do bardzo udanych.
Przy okazji dodam, że warto śledzić te stronę, która choć jest dość ukryta w facebookowych odmętach jest naprawdę wspaniałym źródłem informacji wszelakich o Lindsey Stirling! A tak poza tym to wiecie, dołączenie do społeczności fanów L. S. jest faaaajne i w ogóle :)! A tym bardziej międzynarodowym polecam albo oficjalny fan page, albo Stirlingites Army.
Wybaczcie jeśli ten tekst jest waszym zdaniem przesłodzony, ale jaram się jak nastolatek, że wreszcie miałem okazję do tak wspaniałego spotkania. Stąd ten charakter pisania ;).
A już tak na zakończenie, idą święta ("coraz bliżej święta, coraz bliżej święta" cytując reklamę Coca-Coli), podrzucam więc dla umilenia czasu Silent Night w aranżacji Lindsey ;)!
Keep calm and listen to Lindsey!
Zdjęcie oczywiście tak jak i ostatnio pochodzi z oficjalnej strony Dzień Dobry TVN.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz