Filmowo rok 2012 rozpoczęliśmy kinowym hitem, jakim była pierwsza część Hobbita. W podobnym klimacie przyjdzie nam zakończyć rok 2013, ponieważ od 25.12.2013 dane jest się nam cieszyć kolejną ekranizacją przygód Bilba Bagginsa, Gandalfa i krasnoludów gotowych odbić Erebor.
1. Film per se
Pustkowie Smauga jest w moim odczuciu lepszym filmem, niż pierwsza część, która przypomnijmy tez nie jest złym filmem. Wiele wad, które wówczas wytknąłem twórcom w drugiej części poprawiono. Ponownie dobrze oddaje książkowe realia, utrzymuje nastrój i cieszy widza wspaniałością wykonania. Wydłużenie do trzech części, również jest mniej rażące. Słabo wypada natomiast tłumaczenie (film oglądałem w 4DX, napisy polskie).
Ocena cząstkowa: 8/10
1. Soundtrack
Muzycznie film wypadł lepiej niż poprzednia część. Mówiąc krótko i dosadnie było więcej Hobbita, mniej Władcy Pierścieni. I tak być powinno od początku! Howard Shore stworzył kolejne wielkie dzieło filmowej muzyki, do której nie raz nie dwa wrócę z przyjemnością. Na pozytywny feedback zasłużył także Ed Sheeran i I See Fire. Jest magia, jest więc też i wysoka nota
Ocena cząstkowa: 7/10
3. Obsada, efekty specjalne i inne
Obsada filmu jak z pierwszej części (w główne role wcielili się: Ian McKellen, Martin Freeman, Richard Armitage). Efekty specjalne jak zwykle trzymały fason.
Ocena cząstkowa: 10/10
Obsada filmu jak z pierwszej części (w główne role wcielili się: Ian McKellen, Martin Freeman, Richard Armitage). Efekty specjalne jak zwykle trzymały fason.
- Zmiarkowano z efektami magii Gandalfa. Duży plus, dla twórców, że ograniczyli wszechmoc czarodzieja.
- Perfekcyjnie od wizualnej strony wypadł Smaug. Jest to rzeczywiście smok z krwi i kości. Wygląda jak naprawdę potężny i groźny smok. Szczególnie podobał mi się efekt podświetlenia klatki piersiowej zwiastujący atak ognistym podmuchem. Wyglądało to na prawdę efektownie. Jedyne co można mu "zarzucić", to że jak na smoka był dość wygadany ;).
- Po raz pierwszy byłem w Warszawskiej Arkadii na filmie w 4DX. Rzeczywiście robi to wrażenie, ale na film o długości blisko 3h (a wliczając reklamy na pewno tyle spędzimy w kinie) nie polecam. Po prostu te efekty po pewnym czasie zaczynają męczyć. Ale to taka luźniejsza uwaga, mało związana z filmem jako takim.
4. Podsumowanie
Film zdecydowanie warto obejrzeć. Znacznie zwiększyła się jakość filmu w porównaniu do pierwszej części. Ponownie cechują go epickość i rozmach. Zdecydowanie warto. Ocena końcowa: